niedziela, 1 września 2013

Chapter Three "Drugie spotkanie"

Londyn,
30.10.13
Godziny popołudniowe

Perspektywa Harry’ego

Wlepiała we mnie wzrok tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczami, które tak na marginesie były bardzo pociągające.
-Pani seksowna –uśmiechnąłem się pod nosem- Już drugi raz dzisiaj.
Widziałem, jak wywróciła oczami. Zacisnąłem pięści i usta w wąską linię, ale nic nie powiedziałem, ani nie zrobiłem. Nie lubię, kiedy jakaś laska wywraca na mnie oczami, ale nie znam jej. Pewnie gdyby kręciła się w moim towarzystwie dostałaby porządną karę i nie mogłaby chodzić przez co najmniej dwa dni.
-Nie wywraca się na mnie oczami – warknąłem pod nosem, ale ona tylko wzruszyła ramionami – Nie wiesz, kim jestem, prawda?
Parsknęła pod nosem, co mi się bardzo nie podobało.
-Myślisz, że mieszkam w jaskini? – ponownie wywróciła oczami – Wiem, kim jesteś. Totalnym dupkiem, obracającym się w towarzystwie kobiet, która stara się ‘śpiewać’ chociaż nie mogę nazwać tego śpiewem.
Mocniej zacisnąłem pięści. Ta dziewczyna strasznie mnie prowokowała, ale wiedziałem, że nie mogę nic zrobić. Co za ironia losu, westchnąłem.
Kiedy już miałem coś powiedzieć do pokoju weszła dość niska brunetka, wyglądająca na mniej więcej czterdzieści lat, ale nie mogłem powiedzieć, że nie była gorąca.
-Jess, widzę, że poznałaś już naszego gościa – uśmiechnęła się szeroko – Harry, to moja córka, Jessica.
Podałem jej rękę, jakby nic wcześniej się nie stało, a ona niechętnie mi ją podała, przeklinając pod nosem.
Dopiero teraz zauważyłem, jak niska była dziewczyna. Dosięgała mi zaledwie do ramion, a miała buty na wyższym obcasie. Lubiłem, kiedy kobiety były niższe ode mnie o kilkanaście centymetrów. To dawało mi kontrolę nad nimi.
Teraz już wiedziałem, jak miała na imię tajemnicza ciemnowłosa. Jessica. Powiem szczerze, że to bardzo pociągające imię. I z chęcią wymawiałbym je przez cały czas.
-Jessico, może pójdziesz po kawę dla pana Styles’a – powiedziała Samantha.
Mina brunetki była teraz pełna nienawiści do mojej osoby, a tak naprawdę przecież się nie znaliśmy. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje.
Wyszła z czerwoną od złości twarzą z pomieszczenia. Muszę powiedzieć, że pomimo niskiego wzrostu miała naprawdę długie nogi, które podniecały mnie jeszcze bardziej.
-A więc to twoja córka? – zapytałem Samanthy podchodząc nieco bliżej.
Ona uśmiechnęła się nieco pod nosem chyba ciesząc się z faktu, że jestem tak blisko niej. Ta kobieta była niesamowicie gorąca i chciałem ją rozebrać i pieprzyć w tej właśnie chwili na tym oto biurku.
-Tak, a dlaczego pytasz? – przejechała palcem po mojej klatce piersiowej.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie raz czy nie dwa lądowałem z Samanthą w łóżku i muszę powiedzieć, że jest w tym dobra.
-Obie jesteście tak samo seksowne – szepnąłem w jej ucho, a ona zachichotała.
Miała ponad trzydzieści pięć lat, ale nie była najstarszą kobietą, z którą sypiałem.
Przyciągnąłem ją do siebie i z zachłannością wpiłem się w jej usta, szybko dołączając do tego język. Palcami przejeżdżałem po jej udzie czasami zahaczając o jej kobiecość, sądząc po jej jękach myślę, że jej się podobało.
Szybkim ruchem zdjęła moją koszulkę i zaczęła całować mój wytatuowany tors. Kiedy dobierała się do rozporka moich spodni drzwi się otworzyły, a w nich stanęła równie, o ile nie bardziej seksowna brunetka z kubkiem kawy w ręce.
Kiedy zobaczyła, że jestem bez koszulki przed jej mamą, otworzyła szeroko oczy, a kubek zachwiał się w jej dłoni. Zdecydowanie była wściekła.
-Mamo.. ty i on? – splunęła z obrzydzeniem.
Widziałem, jak jej oczy powoli stawały się czarne, jak nocne zimowe niebo. Teraz mnie nienawidziła.

-Przecież ja tylko mierzę wymiary pana Styles’a – powiedziała surowo Samantha. Gdybym nie wiedział, co stało się przed chwilą pewnie uwierzyłbym jej.
Jess tylko kiwnęła głową lekko zawstydzona. Chyba uwierzyła.
-Ale skoro już tu jesteś to ty możesz to zrobić – uśmiechnęła się, chcąc sprawić by córka uwierzyła – Ja i tak muszę zejść na chwilę piętro niżej, więc ty zmierz wymiary pana Harry’ego.
Dziewczyna westchnęła pod nosem i wzięła od mamy miarkę. Podeszła bliżej mnie, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Czy wspominałem już, jak bardzo seksowna była? Drobna, niewinna, piękna jednak bardzo niedostępna w porównaniu do jej matki. 
Stała teraz na przeciwko mnie i zamknęła na chwile oczy chyba po to, żeby się uspokoić. 
-Nie myśl, że uwierzyłam mojej matce - syknęła ostro w moją twarz.
-Nie denerwuj się tak, skarbie - uśmiechnąłem się pod nosem.
Jej blada twarz nabrała różowego odcieniu od złości. Nienawidziła mnie, a to tylko bardziej mnie pociągało. 
Bawiła się miarką w ręku i spuściła głowę. 
-Nie zamierasz mnie zmierzyć? - zaśmiałem się.
Szybko się ocknęła, wywróciła oczami i zaczęła mierzyć długość moich rąk. Potrzebowałem marynarki na galę muzyczną w Nowym Jorku, która miała się odbyć za dwa tygodnie. 
Podobało mi się to, jak czasami dotykała nieświadomie moich nagich ramion. Miała naprawdę przyjemny dotyk. Taki delikatny. 
-Gotowe - uśmiechnęła się pod nosem i jak najszybciej ode mnie odskoczyła. Ta dziewczyna była taka niewinna i seksowna i jestem ciekawy czy zdawała sobie z tego sprawę. 
Wiedziałem już jedno. Muszę sprawić, by w ciągu dwóch miesięcy zakochała się we mnie, a później cóż... złamię jej serce.
dwa dni później, perspektywa Jess

Od tego feralnego dnia w biurze mamy minęły dwa dni, a przez ten czas na szczęście nie widziałam Harry'ego. Nie chciałam go już spotkać nigdy więcej na swojej drodze.
-Drodzy uczniowie - usłyszeliśmy z głośnika - Za pięć minut wszyscy macie się spotkać w sali gimnastycznej, gdyż mamy dla was bardzo ważną informację. 
-Przyjeżdża Brad Pitt? - powiedziała podekscytowana Lee. 
Zaśmiałam się z jej komentarza na co ona zrobiła obrażoną minę.
-Przecież to byłoby niesamowite! - właśnie zaczynał się jej fangirling. 
Wywróciłam oczami. Ona często traciła głowę dla starszych mężczyzn. Brad Pitt, Johnny Deep, Ian Somerhalder, Harry Styles. Na myśl o ostatniej osobie przeszły mnie dreszcze. Nienawidziłam go. Romansował z moją mamą, która jest o niego trzynaście lat starsza! Oczywiście nie powiedziałam Eileen o spotkaniu jej 'idola' w biurze mamy w jednoznacznej sytuacji bo załamała by się. 
-Chodźmy już do tej sali - mruknęłam pod nosem.
Blondynka poprawiła swoją różową koszulę, która wyglądała na niej bardzo dobrze. Do tego założyła zwykłe czarne rurki i czarne trampki converse. 
Ja postawiłam dzisiaj na wygodę. Jeansy, szary sweter i miętowe vansy wystarczyły. Zostawiłam swoje czarne włosy dosięgające do brzuch rozpuszczone. 
Weszłyśmy do sali, gdzie zebrała się jakaś 1/3 szkoły czyli około siedmiuset uczniów. Nasza szkoła była duża. 
Po około dziesięciu minutach na sali była już cała szkoła. Na podest weszła dyrektorka szkoły. 
-Dzień dobry, uczniowie - uśmiechnęła się promiennie.
Miała czterdzieści pięć lat i była wyjątkowo wredna. Nikt jej nie lubił. 
-Chciałabym wam kogoś przedstawić - poprawiła swoje platynowe włosy - Oto pan Harry Styles, nasz nowy sponsor. 
Co kurwa?!
____________________________________________
Przepraszam, że rozdział jest taki krótki i beznadziejny, ale następny będzie o niebo lepszy tyle, że pojawi się nie wiem kiedy. Jak wiecie zaczyna się szkoła (-,-) i nie będę miała już tylu czasu, żeby napisać rozdział w przeciągu tygodnia. 
A no i tak w ogóle jak wam się podobał This Is Us? jvgrdkjgkjjbjbjfjfvk najlepszy film ever <3 
No to do następnego. Jeśli macie pytania do bohaterów to piszcie je w komentarzu.
AAHH I ZAPOMNIAŁABYM. CHCECIE, ŻEBYM ZAŁOŻYŁA TT BLOGA? BYŁYBY TAM CYTATY ZDJĘCIA, ITD.